Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
matka Marycha.

- Widzi pani, jaka to mądrala, nawet się nie
pokazała.

Obie kobiety opierają się o cementowy
murek, z którego wychodzą żelazne pręty
z ozdobnymi kolcami, otaczając trawnik
z klombem i dwoma modrzewiami, środkiem
prowadzi dróżka z kamiennych płytek, kończąca
się przed solidnymi, choć wąskimi drzwiami. Za nimi
kryje się nieszczęsna piwnica, przedmiot kłótni
między panią Donią a rodzicami Szprychy.

- Powiedziałam mężowi, jak i co; staruszka;
spokojna jak myszka; biała jak gołąbek; czemu
nie wpuścić, a mąż na to, pamiętam jak dziś,
powiedział: chcesz wpuścić, to wpuszczaj, ale żebyś
potem nie żałowała, może jest cicha, a może
jest jędza, tego nie
matka Marycha.<br><br>- Widzi pani, jaka to mądrala, nawet się nie <br>pokazała.<br><br>Obie kobiety opierają się o cementowy <br>murek, z którego wychodzą żelazne pręty <br>z ozdobnymi kolcami, otaczając trawnik <br>z klombem i dwoma modrzewiami, środkiem <br>prowadzi dróżka z kamiennych płytek, kończąca <br>się przed solidnymi, choć wąskimi drzwiami. Za nimi <br>kryje się nieszczęsna piwnica, przedmiot kłótni <br>między panią Donią a rodzicami Szprychy.<br><br>- Powiedziałam mężowi, jak i co; staruszka; <br>spokojna jak myszka; biała jak gołąbek; czemu <br>nie wpuścić, a mąż na to, pamiętam jak dziś, <br>powiedział: chcesz wpuścić, to wpuszczaj, ale żebyś <br>potem nie żałowała, może jest cicha, a może <br>jest jędza, tego nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego