Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
stronę miasta.
Pod ręką leżał kamyk zbudowany z szarych i różowych słojów. Polek podniósł go, ogrzał w dłoni i cisnął przed siebie. Nie widać było jego lotu. Po chwili woda przyjęła go z głębokim cmoknięciem.
Na wprost urwiska brzęczał cichutko, niczym szyba w nie domkniętym oknie, stary Młyn Francuski. Pierwszy nietoperz przeleciał zygzakiem nad ziemią.
- No to co? - rzekł Polek półgłosem.
- No to co? - powtórzył głośno.
Po stromym urwisku wciskało się do góry milczkiem zimno wieczorne. Wątłe krzaki uczepione twardej gliny ucichły, bały się już poruszyć choćby listkiem. Nikt więc nie odpowiedział prócz wody, która gadała jednostajnie w mroczniejącym dole.
Polek
stronę miasta.<br>Pod ręką leżał kamyk zbudowany z szarych i różowych słojów. Polek podniósł go, ogrzał w dłoni i cisnął przed siebie. Nie widać było jego lotu. Po chwili woda przyjęła go z głębokim cmoknięciem.<br>Na wprost urwiska brzęczał cichutko, niczym szyba w nie domkniętym oknie, stary Młyn Francuski. Pierwszy nietoperz przeleciał zygzakiem nad ziemią.<br>- No to co? - rzekł Polek półgłosem.<br>- No to co? - powtórzył głośno.<br>Po stromym urwisku wciskało się do góry milczkiem zimno wieczorne. Wątłe krzaki uczepione twardej gliny ucichły, bały się już poruszyć choćby listkiem. Nikt więc nie odpowiedział prócz wody, która gadała jednostajnie w mroczniejącym dole.<br>Polek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego