akcji do drugiego, na zasadzie filmowego montażu. Pod tym względem bardziej jesteśmy podobni do elżbietan, bardziej bliscy Shakespeare'owi niż osiemnastowiecznej i dziewiętnastowiecznej tradycji teatralnej.</><br><who2>TOEPLITZ: W tym, co mówił Dygat, jest jedna rzecz trafna, to mianowicie, że patrząc na film Oliviera widzi się technikę zabiegu, jakiego dokonał reżyser. Wyszedł on niewątpliwie od inscenizacji teatru, następnie chciał teatr rozszerzyć dzięki filmowi i rozszerzał przez takie chwyty jak np. inscenizowanie zdarzeń zaznaczonych tylko w dialogu lub wydarzeń rozgrywających się poza sceną. Na tym, w gruncie rzeczy, polega chwyt Oliviera, jako adaptatora Shakespeare'a - i wydaje mi się, że <name type="tit">Ryszard III</>, jak i w ogóle