Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
i patrzała na krzątającą się Stukonisową. Wreszcie zaskrzeczała jak chora wrona:
- Tyla dobytku i psu na bude.
Odwrócona tyłem Stukonisowa zapytała:
- O czym pani mówi?
- Ze zaprzepaścił wszytko. Ziemniaki się bez omasty zarło, byle go w nauce wspomagać, a tu się obwiesił, diable nasienie.
- Tego tylko wam żal?
Powiedziała coś niewyraźnego i znieruchomiała. Stukonisowa wychyliła się z kuchni i palcem pokręciła na czole. Miało to oznaczać, że chłopka niespełna jest rozumu.
Do alkowy wdarł się swąd smażonej słoniny i Lucjan zaniósł się gwałtownym kaszlem, ale przeszło mu to i tylko wytarł załzawione oczy. Rozglądał się po wszystkim, co go otaczało. Sprzęty
i patrzała na krzątającą się Stukonisową. Wreszcie zaskrzeczała jak chora wrona:<br>- &lt;orig&gt;Tyla&lt;/&gt; dobytku i psu na bude.<br>Odwrócona tyłem Stukonisowa zapytała:<br>- O czym pani mówi?<br>- Ze zaprzepaścił &lt;orig&gt;wszytko&lt;/&gt;. Ziemniaki się bez omasty &lt;orig&gt;zarło&lt;/&gt;, byle go w nauce wspomagać, a tu się obwiesił, diable nasienie.<br>- Tego tylko wam żal?<br>Powiedziała coś niewyraźnego i znieruchomiała. Stukonisowa wychyliła się z kuchni i palcem pokręciła na czole. Miało to oznaczać, że chłopka niespełna jest rozumu.<br>Do alkowy wdarł się swąd smażonej słoniny i Lucjan zaniósł się gwałtownym kaszlem, ale przeszło mu to i tylko wytarł załzawione oczy. Rozglądał się po wszystkim, co go otaczało. Sprzęty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego