pełne wdzięku. Kiedy więc pan Czartkowski utwierdził się w błogim przeświadczeniu o doskonałości przyrodzonego porządku - tok myśli komisarza był może ciaśniejszy, ale za to o wiele bardziej rzeczowy i nawiązany ściśle do okoliczności objawionych na obiadowym stole - drób doskonały, kruchutki... o, kruchutki nad wszelkie pochwały!... Wino też, owszem, niezłe... całkiem niezłe!... Ho, ho! Sadzi mój szlachcic, a zachęca, a dolewa!... Ze trzy tygodnie wypadnie tu posiedzieć, bo gospodarz, widzę, zna się na rzeczy, przedstawiciela władzy w należytym ma respekcie!... Trzy tygodnie, jakiem Słotwiński... ani mniej, ani więcej!... Juści, śledztwo śledztwem, to się rozumie!... Z chłopstwem jakoś się poradzi, no, no!... Swoją