mojego starszego synka (młodszy jest jeszcze w przedszkolu), do szkoły integracyjnej. Takiej, w której razem z dziećmi zdrowymi uczą się dzieci chore, opóźnione, kalekie, dzieci z chorobą Downa. Uznałam, że to będzie prawdziwa wartość w jego życiu, zrozumie i nauczy się wiele dzięki kontaktowi z tymi dziećmi.<br>Miałam rację - to niezwykła szkoła, niezwykłe miejsce. Byłam na uroczystości zorganizowanej przez tę szkołę z okazji Dnia Matki. Siedziałam godzinę, słuchając i oglądając występy: wiersze, tańce i piosenki, wykonywane przez szczęśliwe, uśmiechnięte "kalekie" dzieci, uczone z mozołem, latami, podstawowych, elementarnych funkcji życiowych. Siedziałam wśród ich matek - szczęśliwych, uśmiechniętych, z wyciągniętymi rękami, powtarzających każde słowo