dobre uczynki rodzą owoce, Joanna zbierała je teraz pełnymi garściami.<br><br>Pac! - piękne, dojrzałe jabłko spadło z drzewa i potoczyło się pod jej nogi, podniosła je, a on tymczasem grzebał w swojej torbie. W końcu wyjął z niej butelkę whisky i dwie szklaneczki. Joanna spojrzała na niego z nowym zachwytem, ona nigdy by o tym nie pomyślała, a on pamięta o wszystkim, jest precyzyjny i zaskakujący, niczego nie robi tak jak inni, niczego nie robi byle jak, z pewnością nie odegra byle jak swojej nowej roli. Tak jak i ona swojej. Bezbłędnie odgaduje jego marzenia, spełnia je bez trudu, pod jego wzrokiem odnajduje