Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
nieruchomy, lekko przysypany obsuwającą się z obu stron ziemia. Koń stał nieruchomo, zaprzęgnięty do przewróconego pługa. Gawrony powoli, w ciszy penetrowały świeża ziemię i wydłubywały z niej swoje śniadanie.
Stałam tam, nie rozumiejąc, co się właściwie stało, bo przecież byłam mała dziewczynka, nie znałam śmierci, czasem o niej słyszałam, ale nigdy nikt mi tego nie wytłumaczył, nie rozmawiał ze mną o tym. Delikatnie traciłam butem lezącego Pawlika, mówiłam coś do niego, prosiłam, żeby wstał, ale jednak czułam, wiedziałam, że nie wstanie. Kopnęłam go mocniej, ze złością, potem jeszcze raz. Kucnęłam przy nim, nie wiedziałam, co robić, zupełnie sama, zagubiona.
Było cicho
nieruchomy, lekko przysypany obsuwającą się z obu stron ziemia. Koń stał nieruchomo, zaprzęgnięty do przewróconego pługa. Gawrony powoli, w ciszy penetrowały świeża ziemię i wydłubywały z niej swoje śniadanie.<br>Stałam tam, nie rozumiejąc, co się właściwie stało, bo przecież byłam mała dziewczynka, nie znałam śmierci, czasem o niej słyszałam, ale nigdy nikt mi tego nie wytłumaczył, nie rozmawiał ze mną o tym. Delikatnie traciłam butem lezącego Pawlika, &lt;page nr=87&gt; mówiłam coś do niego, prosiłam, żeby wstał, ale jednak czułam, wiedziałam, że nie wstanie. Kopnęłam go mocniej, ze złością, potem jeszcze raz. Kucnęłam przy nim, nie wiedziałam, co robić, zupełnie sama, zagubiona.<br>Było cicho
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego