Żadnych inscenizacji. Umrę w tym, co będę miała na sobie, kiedy przyjdzie ten moment. "Proszę nikogo nie winić..." "Grzesiu ukochany..." - nie, tego ciężaru mu nie zostawię. On musi żyć. Swoim życiem. Beze mnie. <br>Potem luminal, żeby zasnąć, żeby nie mieć pokusy otwarcia okna. Zasnąć, sen - brat śmierci, nie obudzić się nigdy. <br>Znajdą mnie siną, nabrzmiałą, spuchniętą - kiedy? Gdy poczują gaz na klatce schodowej. Wyważą drzwi obcy ludzie... Na pogrzeb przyjedzie z Krakowa ciotka, stryj pewnie nie przyjedzie, szkoda mu będzie pieniędzy na pociąg. Żeby tylko nie zawiadomili tego pana, który podobno jest moim ojcem. Po co? <br>Chcę mieć w trumnie fotografię