Na podwieczorek Marysia nosiła do pokoju Borowskiego aromatyczną, prawdziwą kawę. Na tacy ustawiała prześliczny dzbanuszek z chińskiej porcelany, filiżanki, drugi dzbanuszek ze słodką śmietanką, często ciasto. Z przywileju uczestnictwa w podwieczorkowych sjestach korzystał z zasady Surma, często jego córka i pani Ina. Czasami Borowski zapraszał pana Olesia albo panią Krysię, nigdy jednak z pięknym praktykantem. Reszta domowników miała owe wyróżnienia za złe i zarzucała zapraszanym rażący brak solidarności.<br>Poza Surmą, zapracowanym od świtu do nocy, Reidernową, brząkającą kluczami, i częściowo Andrzejem i Józiem towarzystwo nudziło się śmiertelnie. Nie miało żadnego zajęcia, do pracy w polu czy w fabryce iść nie wypadało