Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
siedziała żaba.
Pogasły naraz lampy, a w izbie coś stuknęło o podłogę i zabrzęczało.

Krzyknęły dzieci, a wszyscy w ciemności porwali się ze swych miejsc, potrącając naczynia na stole.
Gospodarz szybko zapalił karbidkę, a gdy pojaśniało znów w izbie, poczęto szukać żaby. Zaglądano pod stół i pod skrzynie, wołano, lecz nigdzie jej nie było.
Zmartwił się górnik niemało, że w jego domu gościa miłego tak obrażono, i z żalem wielkim popatrzył na niewstydnika, który owego zła był przyczyną.
Pozbierał z podłogi noże i łyżki, zrzucone ze stołu w zamęcie, i podniósł skrzynkę, którą pustą ustawił dla żaby na ławie. Kiedy jednakże
siedziała żaba. <br>Pogasły naraz lampy, a w izbie coś stuknęło o podłogę i zabrzęczało. <br><br>Krzyknęły dzieci, a wszyscy w ciemności porwali się ze swych miejsc, potrącając naczynia na stole. <br>Gospodarz szybko zapalił karbidkę, a gdy pojaśniało znów w izbie, poczęto szukać żaby. Zaglądano pod stół i pod skrzynie, wołano, lecz nigdzie jej nie było. <br>Zmartwił się górnik niemało, że w jego domu gościa miłego tak obrażono, i z żalem wielkim popatrzył na &lt;orig&gt;niewstydnika&lt;/&gt;, który owego zła był przyczyną. <br>Pozbierał z podłogi noże i łyżki, zrzucone ze stołu w zamęcie, i podniósł skrzynkę, którą pustą ustawił dla żaby na ławie. Kiedy jednakże
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego