nich wierny przyjaciel o. Krzysztof Kasznica OP. Było to pasjonujące, ale wyczerpywało psychicznie. <br> Kiedyś Tadeusz zwierzył mi się, że czasami marzy o wielkim pożarze w redakcji. "Wyobraź sobie - mówił - wszystkie listy spłonęły i nie musimy odpisywać ". Bo dopiero to byłoby usprawiedliwieniem. Listy to była powinność, praca, racja istnienia. Od tego nijak nie można było uciec. Te listy stertami zalegały Tadziowe biurko, szuflady, teczki. Nie było segregatorów, nie było skoroszytów, nie było banku informacji. (Szkoda, że tych listów, niekiedy naprawdę znakomitych, nigdy prawdopodobnie nie uda się zebrać i wydać). Był Tadeusz. Uparty, pracowity, zjadliwy a jednocześnie wrażliwy na każdą ludzką biedę, na