Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
ale w końcu nie dali. Skąd wziąć na pensje, skoro nawet na prąd nie było i szkole już dawno wyłączyli światło.
- W klasach zimno, a 10 godzin dziennie trzeba było grać. Ręce jak z drewna - wspomina Luba. - Wieczorem ćwiczyliśmy przy świecach. Pianiści mieli łatwiej, na fortepianie świecę postawisz, na skrzypcach nijak. Prosiłam uczniów, żeby świecili tym, którzy ćwiczą, a później się wymieniali. W końcu ci na górze wymyślili, żeby w styczniu zrobić wakacje. Spuścili wodę z kaloryferów, ale niedokładnie. Kaloryfery popękały, szkołę zalało. Przyszedł stroiciel fortepianów, zobaczył swoje ukochane instrumenty kompletnie poniszczone. Złapał się za głowę, powiedział, że dłużej tego absurdu
ale w końcu nie dali. Skąd wziąć na pensje, skoro nawet na prąd nie było i szkole już dawno wyłączyli światło.<br>- W klasach zimno, a 10 godzin dziennie trzeba było grać. Ręce jak z drewna - wspomina Luba. - Wieczorem ćwiczyliśmy przy świecach. Pianiści mieli łatwiej, na fortepianie świecę postawisz, na skrzypcach nijak. Prosiłam uczniów, żeby świecili tym, którzy ćwiczą, a później się wymieniali. W końcu ci na górze wymyślili, żeby w styczniu zrobić wakacje. Spuścili wodę z kaloryferów, ale niedokładnie. Kaloryfery popękały, szkołę zalało. Przyszedł stroiciel fortepianów, zobaczył swoje ukochane instrumenty kompletnie poniszczone. Złapał się za głowę, powiedział, że dłużej tego absurdu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego