tapetą ćmiło jeszcze światło, ponad przegrodą snuł się dym, nieznajomy palił papierosa. Pościel, podróżne materace rozłożone na pryczach, osłaniały stare wojskowe moskitiery, malowane w plamy zielone i żółte.<br>- Który wybierasz? - spytała ziewając.<br>- Czy nie wszystko jedno? Śpię z tobą.<br>- Nie - zaprzeczyła ruchem głowy, wskazała kciukiem na ściankę chwiejną jak parawan, nikłe promyki przetryskiwały otworami wydłubanymi w tapecie.<br>Pokazał jej na końcu korytarza hak wbity w belkę z przywiązanym sznurem, objaśnił mechanizm. Z beczki po benzynie woda kapała głośno. W otworze spływu, przykrytym oślizłą kratą, coś chrobotało. Ściągnęła sukienkę, poprosiła, żeby jej wody napuścił, myła się przełamując niechęć, medalion w kształcie ręki