Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Kękuś - deszcz pada z pogodnego nieba, ktoś chodzi w pustej przybudówce.
- Nigdy tam nie zaglądaliśmy. Po prostu szczury - mówił pułkownik-dyplomata. Polek nachylił się i jął szukać sprawcy potknięcia. Znalazł rychło blaszaną menażkę z przyschłymi resztkami jedzenia. Obok leżał ogarek świeczki przylepiony do deski. To nie były rzeczy Górali. Tu nocował albo dniował ktoś inny, ktoś nieznany, ktoś, kto czai się może gdzieś w załomie muru. Polek rzucił się gwałtownie w kierunku jasnej krechy drzwi, uderzając po drodze drabinę, która z hukiem obsunęła się ze ściany.
- Ktoś tu łazi, do cholery! - krzyknął wódz. - Strupel, jazda sprawdzić!
- Nie mogę, jestem mokry, fakt
Kękuś - deszcz pada z pogodnego nieba, ktoś chodzi w pustej przybudówce.<br>- Nigdy tam nie zaglądaliśmy. Po prostu szczury - mówił pułkownik-dyplomata. Polek nachylił się i jął szukać sprawcy potknięcia. Znalazł rychło blaszaną menażkę z przyschłymi resztkami jedzenia. Obok leżał ogarek świeczki przylepiony do deski. To nie były rzeczy Górali. Tu nocował albo dniował ktoś inny, ktoś nieznany, ktoś, kto czai się może gdzieś w załomie muru. Polek rzucił się gwałtownie w kierunku jasnej krechy drzwi, uderzając po drodze drabinę, która z hukiem obsunęła się ze ściany.<br>- Ktoś tu łazi, do cholery! - krzyknął wódz. - Strupel, jazda sprawdzić!<br>- Nie mogę, jestem mokry, fakt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego