odblaskowych, jak w krzywym zwierciadle, Istvan zobaczył siebie, z wielkimi rękami i małą jak u owada głową, odchyloną w oczekiwaniu.<br>- Czy ty nie czujesz, że jest swąd? - zadrgały mu nozdrza, zajrzał z bliska w oczy Tereyowi.<br>- Tu, u nas? Czy myślisz o kraju?<br>- Nie. Śmierdzi mi wojną na świecie.<br>- Wielka nowina - lekceważąco machnął ręką Istvan. - Tli się od lat, byłaby pora przywyknąć.<br>- Myślę o czymś gorszym.<br>- O trzeciej?<br>- I chyba ostatniej.<br>- Tyś musiał źle spać dzisiejszej nocy albo zjadłeś coś nieświeżego - pokpiwał Terey. - I po cóż mnie takim odkryciem obdarowujesz? Idź do Starego, wytrawny polityk, nakrzyczy na ciebie, da kieliszek śliwowicy