wyspami Fajlaka i Bubijan, niemal każdy stały punkt terenowy i każdy od dawna pracujący w Kuwejcie iracki radar. Dwaj najbardziej uzdolnieni wręcz bezbłędnie potrafili określić nawet, który z nich otrzymał niedawno nowe części zamienne. Rutynowo więc sprawdzali ich typ, zgodność położenia z dotychczasowym i generowaną w przestrzeń moc, przyglądając się nowocześnie prowadzonej wojnie "grze komputerowej" rozgrywanej z szerokiego brzucha E-8A. Operatorzy naprowadzali elektroniczne krzyżyki na dowolnie wybrane punkty na swoich ekranach, a posłuszne ich woli komputery dokonywały reszty: określały czas, azymut, odległość i natychmiast wyświetlały je obok znacznika celu.<br>Przelot wzdłuż granicy zabrał im dokładnie piętnaście minut. Ledwo tylko stanęli