w górę, stawiał na dłoni,<br>na ramieniu, nawet oparł o brodę. Widziałem tylko błyski w powietrzu i<br>słyszałem, jak ostrze uderza o ziemię. Raz-dwa, raz-dwa! Raz!<br> Było cicho. W ciszy patrzyliśmy na tę żonglerkę. Nigdy nie<br>widziałem kogoś, kto by tak umiał żonglować nożem - spokojnie, bez<br>wysiłku, jakby nóż był posłuszny. Żywy. Ojciec powiedział później, że<br>tak kiedyś grało się w "pikuty". - Ten podobny do Metysa byłby mistrzem<br>- dodał.<br> Teraz wstał i podszedł do plecaka. Z bocznej kieszeni wyjął<br>skórzany portfel - trochę wytarty na krawędziach. Zajrzał do środka.<br> Kojak wyciągnął rękę. - Pokaż no, pokaż! - Zamrugał jasnymi<br>rzęsami.<br> Widziałem, jak