Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
teraz, gdy Vilgefortz...
Wyjął ksenogloz zza pazuchy.
- Mistrzu? Słyszycie mnie? Tu Rience...
Aparacik milczał. Rience nie miał już nawet ochoty złorzeczyć.
Vilgefortz milczy. Skellen i Rience zawarli z nim pakt. A za dzień lub dwa, gdy dopędzimy dziewczynę, może się okazać, że paktu nie ma. A wtedy ja mogę dostać nożem po gardle. Albo pojechać w pętach do Nilfgaardu, jako dowód i zakład Puszczykowej lojalności...
Zaraza!
Vilgefortz milczy. Nie udziela rad. Nie wskazuje drogi. Nie wyjaśnia wątpliwości swym spokojnym, logicznym, trafiającym do głębin duszy głosem. Milczy.
Ksenogloz uległ awarii. Może przez to zimno? A może...
Może Skellen miał rację? Może Vilgefortz
teraz, gdy Vilgefortz... <br>Wyjął ksenogloz zza pazuchy.<br>- Mistrzu? Słyszycie mnie? Tu Rience...<br>Aparacik milczał. Rience nie miał już nawet ochoty złorzeczyć. <br>Vilgefortz milczy. Skellen i Rience zawarli z nim pakt. A za dzień lub dwa, gdy dopędzimy dziewczynę, może się okazać, że paktu nie ma. A wtedy ja mogę dostać nożem po gardle. Albo pojechać w pętach do Nilfgaardu, jako dowód i zakład Puszczykowej lojalności...<br>Zaraza!<br>Vilgefortz milczy. Nie udziela rad. Nie wskazuje drogi. Nie wyjaśnia wątpliwości swym spokojnym, logicznym, trafiającym do głębin duszy głosem. Milczy. <br>Ksenogloz uległ awarii. Może przez to zimno? A może...<br>Może Skellen miał rację? Może Vilgefortz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego