nie było Jana Pawła II. I Kościół by przegrał, gdyby się nie kwestionował, a nie mógłby się kwestionować, gdyby to nie należało do jego istoty. Jest zbyt związany z Absolutem, żeby mógł ulegać po prostu modom, naciskom zewnętrznym - to się dzieje gdzieniegdzie, ale nie mogłoby się to dziać w głównym nurcie życia Kościoła. Dlatego myślę, że Kościół jest tym zaczynem rzeczywiście relatywizującym i samego siebie, i wszystkie zastane struktury cywilizacyjne i społeczne, ale tylko dlatego, że nie jest w swoim rdzeniu relatywny i ma absolutny punkt odniesienia.</><br> <hi>PK</hi>: <who6>Wydaje mi się, że to jest właśnie to, co chciał Kołakowski powiedzieć w