Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
dochodząc do szczytu Kazalnicy skręcili w lewo i po wyszukaniu odpowiedniego miejsca zamocowali zestaw alpejski. Nazywało się to szumnie, a w gruncie rzeczy było urządzeniem bardzo prostym: drewniany walec z rowkami, przez który przepuszczało się stalową linkę; na jej końcu w szelkach Grammingera zawieszony był ratownik. Wszystko to wisiało na nylonowych linach, przywiązanych do wbitych w szczeliny haków.
O godz. 16.00 J. Uznański, opuszczony przez W. Gąsienicę Roja I, powiedział do Michała: No to startuję.
Pamiętajmy, że goprowcy nie dysponowali wtedy ani wyciągarką, pozwalającą na dowolne opuszczanie i podciąganie stalowej linki, ani radiotelefonami. Zjazd mógł się odbywać tylko z góry
dochodząc do szczytu Kazalnicy skręcili w lewo i po wyszukaniu odpowiedniego miejsca zamocowali zestaw alpejski. Nazywało się to szumnie, a w gruncie rzeczy było urządzeniem bardzo prostym: drewniany walec z rowkami, przez który przepuszczało się stalową linkę; na jej końcu w szelkach Grammingera zawieszony był ratownik. Wszystko to wisiało na nylonowych linach, przywiązanych do wbitych w szczeliny haków.<br>O godz. 16.00 J. Uznański, opuszczony przez W. Gąsienicę Roja I, powiedział do Michała: No to startuję.<br>Pamiętajmy, że goprowcy nie dysponowali wtedy ani wyciągarką, pozwalającą na dowolne opuszczanie i podciąganie stalowej linki, ani radiotelefonami. Zjazd mógł się odbywać tylko z góry
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego