pracy pijany, tłumaczyłem rodzinie: "No wiecie, cała brygada była, szef wódkę postawił, nie wypadało odmówić".<br>Mówiłem żonie, że jest złośliwa i specjalnie mnie denerwuje. Robiła się z tego wielka kłótnia i już mogłem iść pić.<br> W 1988 roku naprawiałem dach. W pewnym momencie pękła mi pod nogą łata, a ja o mały włos znalazłbym się na ziemi. Oczywiście miałem pretensje do szefa, że każe mi robić na takich starych, przegniłych ruderach. Moim obowiązkiem było być trzeźwym i zachować daleko idącą ostrożność. A ja byłem pijany, nie zabezpieczony liną, zbyt pewny siebie: "Co to dla mnie!".</><br><who1>Monika: W ostatnim przykładzie wygląda na to, że