Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Głos Koszaliński
Nr: 04.20
Miejsce wydania: Koszalin
Rok wydania: 2002
Rok powstania: 2003
Boratyński ciepło się wyraża o ówczesnym szefie sztabu z koszalińskiej BB WOP, pułkowniku Grzegorzu Kośmiderze, który okazał się bardzo pomocny w tamtej sytuacji.
Tak więc poborowi Michalczewski oraz Dydak zaliczali okres rekrucki w koszalińskim WOP. Nagle z MON nadeszło polecenie, by przenieść ich do Nadwiślańskich Jednostek MSW w Warszawie. Pojechali obaj i tam przez 52 dni zostali poddani "obróbce". Na zmianę na rozmowy przychodzili generałowie i cywile, z Legii i Gwardii Warszawa. Jedni obiecywali złote góry, inni "zapewniali" służbę w odległym garnizonie w Bieszczadach. Ale Boratyński panował nad sytuacją. Nikt się nie dowie, jak zdobył wojskowy numer aparatu telefonicznego zainstalowanego w
Boratyński ciepło się wyraża o ówczesnym szefie sztabu z koszalińskiej BB WOP, pułkowniku Grzegorzu Kośmiderze, który okazał się bardzo pomocny w tamtej sytuacji. <br>Tak więc poborowi Michalczewski oraz Dydak zaliczali okres rekrucki w koszalińskim WOP. Nagle z MON nadeszło polecenie, by przenieść ich do Nadwiślańskich Jednostek MSW w Warszawie. Pojechali obaj i tam przez 52 dni zostali poddani "obróbce". Na zmianę na rozmowy przychodzili generałowie i cywile, z Legii i Gwardii Warszawa. Jedni obiecywali złote góry, inni "zapewniali" służbę w odległym garnizonie w Bieszczadach. Ale Boratyński panował nad sytuacją. Nikt się nie dowie, jak zdobył wojskowy numer aparatu telefonicznego zainstalowanego w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego