nawet mnie. Jednak dziś, o tej porze, która już nie jest nocą, a jeszcze nie jest dniem, jesteśmy dwaj tacy sami, choć on w mundurze, a ja w kolorowej piżamie. Obaj zaplątani we własną przeszłość i w dziwne zdarzenia świata.<br>- No, no, Max - klepię go po ramieniu - no, już. - Max obciera łzy rękawem i uśmiecha się.<br>Czuję na nas jakiś wzrok.<br>Między sztachetami poręczy schodów, tuż nad nami, wpatruje się w nas z łapczywą ciekawością drapieżnego ptaka twarz Roullota. Utkwił w nas rozszerzone oczy, rękami trzyma się za sztachety, usta zapadłe, o bezzębnych dziąsłach rozwarł i patrzy, patrzy, patrzy...<br>- Co dzień