Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
ty też się połóż - odpowiedziała z uśmiechem znanym mu z czasu, kiedy sypiali w jednym łóżku.
- Zgaszę świecę.
- Nie trzeba, ja sama - sprzeciwiła się.
Spinoza rzeczywiście spał w fotelu, w gabinecie. W przelocie dotknął mruczącego kociego futerka. W zupełnej ciemności rozebrał się tak szybko, jak tylko mógł. Zimno i jednak obco. To rozrzutność, w takie mrozy sypiać osobno. Sen nie przychodził, minął pierwszy kwadrans, drugi, godzina. Rozdrażniony wstał, na palcach wrócił do sypialni żony. Usłyszał, jak w jeszcze większej ciemności ona przełyka ślinę. Wsunął się pod pierzynę, cieplejszą, i od razu przytulił. Wyciągnął dłoń, gdy dotarł do jej piersi, od wewnątrz
ty też się połóż - odpowiedziała z uśmiechem znanym mu z czasu, kiedy sypiali w jednym łóżku.<br>- Zgaszę świecę.<br>- Nie trzeba, ja sama - sprzeciwiła się.<br>Spinoza rzeczywiście spał w fotelu, w gabinecie. W przelocie dotknął mruczącego kociego futerka. W zupełnej ciemności rozebrał się tak szybko, jak tylko mógł. Zimno i jednak obco. To rozrzutność, w takie mrozy sypiać osobno. Sen nie przychodził, minął pierwszy kwadrans, drugi, godzina. Rozdrażniony wstał, na palcach wrócił do sypialni żony. Usłyszał, jak w jeszcze większej ciemności ona przełyka ślinę. Wsunął się pod pierzynę, cieplejszą, i od razu przytulił. Wyciągnął dłoń, gdy dotarł do jej piersi, od wewnątrz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego