utwór, który zmienia świat, polski czytelnik sprawdza na jego kartach, kto też tam jest ze znajomych. Jasiek jest? Jest. Czesiek jest? Jest. Stefuś jest? Jest. Rychu jest? Rycha nie ma. Rycha nie ma? Dziwne. Wyglądało, że Rychu najbardziej będzie. Polska czytelniczka, zamiast pławić się w poczuciu nieskończonej wolności, jaką daje obcowanie z dziełem, zamiast - mówiąc nieco publicystycznie - aktywnie się włączyć w proces społecznego oczyszczania narodu, ani się nie włącza, ani nie oczyszcza, ale zastyga nad widniejącym jak wół nazwiskiem dawnego kochanka i wpierw uwierzyć nie może, a po chwili doskonale wie, że ten stuprocentowy mężczyzna i w każdym calu dżentelmen kapował