Stał w progu, a na twarzy miał wypisany wyraz autentycznego zgorszenia.<br><br>7.<br><br><gap reason="sampling"><br><page nr=124><br>Aurelia spojrzała na babcię z zaskoczeniem i nagle rozchichotała się tak, że ją zgięło wpół. Wyobraziła sobie powrót obu walecznych: na jednym skrzypiącym, rozklekotanym rowerze. Gburek, jako silniejszy, jako zwycięzca, będzie prawdopodobnie pedałował, Konrad pojedzie na bagażniku, czule obejmując Gburka w talii...<br>Śmiała się tak, jak już dawno, dawno, śmiać się jej nie zdarzyło. Babcia spojrzała na nią, unosząc czarne brwi, i też się zaśmiała na widok jej stanu.<br>- A gdzie maliny? - spytała.<br>Aurelii łzy wesołości pociekły po policzkach.<br>- W lesie! - kwiknęła. - Ihihi-hi... zostały w lesie! - padła babci