przeczuwając, że to będzie moje zbawienie i przekleństwo, a w każdym razie warunek sine qua non mojej przyszłej pracy. Pani Honorata, ukochana, z którą przeżyłam 11 lat, która zapewniła mnie i mojemu dziecku spokój i poczucie bezpieczeństwa na tak długo. Ciągle ją wspominam, cytuje, nie mogę dalej bez niej się obejść. Ja ją nauczyłam pisać, czytać i "znać się na zegarku", jak mówiła, a ona nauczyła mnie... żyć. To była wielka osoba. Posługiwała się jedną prostą filozofią... im dalej do kościoła tym większy odpust - rozgrzeszenie, czyli... im trudniej tym lepiej. I dzięki tej prostej zasadzie żyła szczęśliwa i obdzielała tym szczęściem