drogę wiodącą do Bielska. Trzeba było opuścić wygodną furę. Oczywiście, nie było co marzyć o odzyskaniu topionej słoniny. Głodne i zmęczone znalazłyśmy się na pustej drodze - co robić dalej? A tu już zaczynało się zmierzchać. Hanka namawiała na te swoje Konary, roztaczając przed naszymi oczyma obrazy bezpieczeństwa, ciepła i wszelkich obfitości. Postanowiłyśmy więc iść dalej, mimo zbliżającej się nocy.<br>Było już całkiem ciemno, kiedy znalazłyśmy się w Mogilanach skąd, jak twierdziła Hanka, jest jeszcze 3 km do ich domu. Niebo zachmurzone, bezgwiezdne, ciemno choć oko wykol, ale droga biegła prosto, pusta i cicha. Po obu bokach jakieś chaszcze, gdzieniegdzie rzedły i