Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
ginęła w bujnej, soczystej trawie.

- Gdybym był krową, to tylko tutaj przychodziłbym jadać - powiedziałem oblizując się.

Polina roześmiała się i pociągnęła mnie za ucho:

- Och, Adamczyk, ty łakomczuchu... Jeśli jesteś głodny, możesz jeść szczaw... Do obiadu jeszcze daleko.

Uznałem, że przyszedł odpowiedni moment, aby wyjaśnić, dlaczego nie mogę wrócić na obiad do domu.

Opowiedziałem przy tej sposobności o pannie Kazimierze i Alioszy, o tym, że wprawdzie nie zachowałem sekretu, ale dzięki moim informacjom wyszła na jaw śmierć chłopca. Opowiedziałem też o niespodziewanym przyjeździe Anny Stiepanowny, o Jurczence i Sierioży...

Zostałem z Zenaidą Mojsiejewną i Poliną daleko w tyle, gdyż obie siostry
ginęła w bujnej, soczystej trawie.<br><br>- Gdybym był krową, to tylko tutaj przychodziłbym jadać - powiedziałem oblizując się.<br><br>Polina roześmiała się i pociągnęła mnie za ucho:<br><br>- Och, Adamczyk, ty łakomczuchu... Jeśli jesteś głodny, możesz jeść szczaw... Do obiadu jeszcze daleko.<br><br>Uznałem, że przyszedł odpowiedni moment, aby wyjaśnić, dlaczego nie mogę wrócić na obiad do domu.<br><br>Opowiedziałem przy tej sposobności o pannie Kazimierze i Alioszy, o tym, że wprawdzie nie zachowałem sekretu, ale dzięki moim informacjom wyszła na jaw śmierć chłopca. Opowiedziałem też o niespodziewanym przyjeździe Anny Stiepanowny, o Jurczence i Sierioży...<br><br>Zostałem z Zenaidą Mojsiejewną i Poliną daleko w tyle, gdyż obie siostry
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego