i sam po placu Kuglarzy, niezupełnie trzeźwy, w cylindrze<br>zsuniętym na tył głowy, i puszczał laską młynka zwanego "piekielnym".<br> Wtem jęknął ktoś za nim i warknął przekleństwem tak strasznym, że<br>zbledli nawet niektórzy członkowie Klubu Świętokradców, zgromadzeni<br>dokoła buchającego ogniska. Znudzony Osiełek odwrócił się i ujrzał<br>osobnika, który miał wygląd obłąkanego nędzarza i wściekliznę w<br>zapijaczonych ślepiach. Na prawym policzku krwawiła się pręga od laski<br>pana Osiełka.<br> - Jak śmiałeś mnie uderzyć, nie donoszony bękarcie, pomiocie diabli i<br>wszo centaura! - wrzasnął nieznajomy.<br> - Czy pan chce, żebym pana spoliczkował?<br> Słowa te wyrzekł Osiełek, wspinając się na palcach i poprawiając<br>cylinder. Nieznajomy człowiek, widocznie