Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
mnie rosą jak ziemię o brzasku.
Jestem szczęśliwy, albowiem wydarłem najgroźniejszy chwast, zakałę moich nocy
i dni.
Wniebowzięty, albowiem pieliłem do skutku duszę moją.
Teraz wiem, że będę mógł żyć.
W krystalicznej wolności.
Jeśli spowiedź moja nie obróci się przeciwko mnie tak
kategorycznie, abym już nie wyjrzał zza krat domu obłąkanych.
Muszę ponieść to karkołomne ryzyko.
Mam nadzieję, że ciężar mojego wyznania we właściwe złożyłem
serca.
Waszym rękom anielskim powierzam duszę moją.
Wtenczas widzę, jak starsza z nich powoli zdejmuje perukę, odkłada na bok.
I na moment kryje krągłe lico w dłoniach.
Ma włosy kasztanowe, lśniące, wilgotne od potu.
Wszystek świat
mnie rosą jak ziemię o brzasku.<br> Jestem szczęśliwy, albowiem wydarłem najgroźniejszy chwast, zakałę moich nocy <br>i dni.<br> Wniebowzięty, albowiem pieliłem do skutku duszę moją.<br> Teraz wiem, że będę mógł żyć.<br> W krystalicznej wolności.<br> Jeśli spowiedź moja nie obróci się przeciwko mnie tak<br>kategorycznie, abym już nie wyjrzał zza krat domu obłąkanych.<br> Muszę ponieść to karkołomne ryzyko.<br> Mam nadzieję, że ciężar mojego wyznania we właściwe złożyłem<br>serca.<br> Waszym rękom anielskim powierzam duszę moją.<br> Wtenczas widzę, jak starsza z nich powoli zdejmuje perukę, odkłada na bok.<br> I na moment kryje krągłe lico w dłoniach.<br> Ma włosy kasztanowe, lśniące, wilgotne od potu.<br> Wszystek świat
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego