dochować wierności, zachować tożsamość, obronić normę. Czy to ma sens? Owszem, ale tylko przy pewnym założeniu, przyjętym wcześniej, choć materializującym się w samym geście. Można bowiem twierdzić, że Sens istnieje poza nami, nie można tego jednak inaczej dowieść niż własną ofiarą. Bez tej ofiary założenie jest tym, czym jest - językowym obłaskawianiem świata. Sama ofiara - "znak i figura mediacji" - przywraca poczucie jedności i tożsamości z Bogiem lub ludźmi. I tym się kończy "Ambasador", nadzieją w beznadziejności. Potrzebą nadziei, bez której ginie fundament naszej cywilizacji.<br>Marzec 1982<br><tit1>PS</tit1><br> W sześć lat później "Ambasador" powraca na scenę Teatru Polskiego. W programie czytam, że premiera