Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
lamentował magik nieszczęsny, w lochu na chlebie suchym i wodzie szczyrej siedzący. Bo i tak się spóźnił. Na święta chciał być w domu, tu masz Wielki Tydzień za pasem, a jemu w tej jamie wilgotnej kichy marsza tatarskiego wygrywają już trzeci dzień. Narobił hałasu i kazał się duchem prowadzić przed oblicze herszta, któremu usmarkane sople zwisały aż do gęby.
- Namyśliłem się - powiada Sędziwój - już prawdę powiem. Jestem czarownikiem, a złoto moje zaklęte. Ale teraz nie pora, by je odkląć.
- Nie pora? A to po jakiemu, ty zdechlino zdechlińska?
- Nie mam mocy nad duchami. Wielki Tydzień się zacznie za tydzień. Nie słuchają
lamentował magik nieszczęsny, w lochu na chlebie suchym i wodzie &lt;orig&gt;szczyrej&lt;/&gt; siedzący. Bo i tak się spóźnił. Na święta chciał być w domu, tu masz Wielki Tydzień za pasem, a jemu w tej jamie wilgotnej kichy marsza tatarskiego wygrywają już trzeci dzień. Narobił hałasu i kazał się duchem prowadzić przed oblicze herszta, któremu usmarkane sople zwisały aż do gęby. <br>- Namyśliłem się - powiada Sędziwój - już prawdę powiem. Jestem czarownikiem, a złoto moje zaklęte. Ale teraz nie pora, by je odkląć. <br>- Nie pora? A to po jakiemu, ty &lt;orig&gt;zdechlino&lt;/&gt; &lt;orig&gt;zdechlińska&lt;/&gt;? <br>- Nie mam mocy nad duchami. Wielki Tydzień się zacznie za tydzień. Nie słuchają
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego