nabrzmiałą, żuk drasnął i przez tę<br>Drobną skazę żywicy płowa kropla świta.<br><br>Jeszcze pod zlewą rosy obfitej niezwykle<br>Kwiat się wątły ugina i ziemi dosięga,<br>I młodych jeszcze mrówek cwałująca wstęga,<br>Zachowując kształt w biegu, różowieje nikle.<br><br>Jakaż radość bezbronna i z jakąż łez siłą<br>Wzbiera we mnie i serce obnaża na światy,<br>Gdy zaoczę tej nocy narodzone kwiaty<br>W miejscu, gdzie jeszcze wczoraj tych kwiatów<br> nie było!</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>PIESZCZOTA</><br><br>Ten pąk róży, co dobył zaledwo pół skroni,<br>W uścisk liści od spodu tak czujnie ujęty!<br>Ten uśmiech, co się uczy i barwy i woni -<br>Ten czar, co tym czaruje, że nierozwinięty