polemizować.<br>Cwałowali, wciąż zmuszając konie do wielkiego wysiłku. Łykali w pędzie płatki śniegu, który zaczął padać. <br>Reynevan pewien był, że jadą do Czech, że zaraz po zjeździe w dolinę Ścinawki skręcą i pojadą w górę rzeki, ku granicy, drogą wiodącą wprost do Broumova. Zdziwił się, gdy oddział galopem pomknął przez obniżenie w kierunku siniejących na południowym zachodzie Gór Stołowych. Nie on jeden się zdziwił.<br>- Dokąd jedziemy? - przekrzyczał pęd i śnieg Urban Horn. - Hej! Halada! Panie Brazda! <br>- Radków! - odkrzyknął krótko Halada. <br>- Po co?<br>- Ambroż!<br>* <br>Radków, którego Reynevan nie znał, bo tu nie bywał, okazał się całkiem sympatycznym miasteczkiem, malowniczo rozpostartym u podnóża