Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
głowę, dzwoni w uszach, szarpie pulsem.
- Dobrze się czuję, zupełnie dobrze. Unosi się na łokciach i przełyka ślinę.
- To nic, że jest noc. Ja się niczego nie boję. Słychać cieniutki ciurkot wody, jakby ktoś napełniał flaszkę. Wiatr mocuje się z kratą. Nasienie klonu, tak zwany "nosek", leci skądś z góry, obracając się jak bąk wokół swojej osi.
- Musi coś być! Musi. Polek usiłuje wstać. Wstrzymuje oddech, żeby choć na moment uwolnić się od ckliwego zapachu czeremchy. Płomyk zaszamotał się niczym motyl uwikłany w rosiczce.
- A właśnie odnajdę. Na pewno odnajdę. Na pewno!
Zamyka szybko powieki, bo ściany znowu zaczynają biec koliście
głowę, dzwoni w uszach, szarpie pulsem.<br>- Dobrze się czuję, zupełnie dobrze. Unosi się na łokciach i przełyka ślinę.<br>- To nic, że jest noc. Ja się niczego nie boję. Słychać cieniutki ciurkot wody, jakby ktoś napełniał flaszkę. Wiatr mocuje się z kratą. Nasienie klonu, tak zwany "nosek", leci skądś z góry, obracając się jak bąk wokół swojej osi.<br>- Musi coś być! Musi. Polek usiłuje wstać. Wstrzymuje oddech, żeby choć na moment uwolnić się od ckliwego zapachu czeremchy. Płomyk zaszamotał się niczym motyl uwikłany w rosiczce.<br>- A właśnie odnajdę. Na pewno odnajdę. Na pewno!<br>Zamyka szybko powieki, bo ściany znowu zaczynają biec koliście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego