Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewska Hanna
Tytuł: Tego lata, w Zawrociu
Rok: 1998
suchej, piaszczystej mogile. Nigdy nie pozwoliłam przykryć sypkiej ziemi lastrikową płytą.
- Wyrzucę to gówno! - krzyczałam, gdy jego matka upierała się przy tym. - Nawet gdyby to był biały marmur! On tego nie zniesie! Nie rozumiesz?! To dla niego za ciężkie! Za ciężkie!
Po latach kłótni wypracowałyśmy rozsądny kompromis - piaszczystą mogiłkę otoczyło obramowanie - nie za szerokie, z jasnego marmuru.
- Przepraszam - szeptałam, przesypując piasek. - Sam wiesz, jaka ona jest. Musiała. Przepraszam.
Jak zwykle wizytę u niego zaczęłam od wyrwania posadzonych przez nią roślin, bo miałam wrażenie, że wczepiają się korzeniami w pierś Świra. Jego matka uwielbiała sadzić tam zwłaszcza krzewy. Tym razem wyrzuciłam berberysy
suchej, piaszczystej mogile. Nigdy nie pozwoliłam przykryć sypkiej ziemi lastrikową płytą.<br>- Wyrzucę to gówno! - krzyczałam, gdy jego matka upierała się przy tym. - Nawet gdyby to był biały marmur! On tego nie zniesie! Nie rozumiesz?! To dla niego za ciężkie! Za ciężkie!<br>Po latach kłótni wypracowałyśmy rozsądny kompromis - piaszczystą mogiłkę otoczyło obramowanie - nie za szerokie, z jasnego marmuru.<br>- Przepraszam - szeptałam, przesypując piasek. - Sam wiesz, jaka ona jest. Musiała. Przepraszam.<br>Jak zwykle wizytę u niego zaczęłam od wyrwania posadzonych przez nią roślin, bo miałam wrażenie, że wczepiają się korzeniami w pierś Świra. Jego matka uwielbiała sadzić tam zwłaszcza krzewy. Tym razem wyrzuciłam berberysy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego