Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
i Henryk też się cieszył, że wszystkim się podobamy, bo przecież jedna z nas była jego żona, a druga kochanka, więc on się cieszył i był naprawdę dumny. Do tego lokalu przychodzili malarze, artyści i wszyscy tacy dziwni ludzie, którzy niczego nie umieją dobrze w życiu zrobić, tylko malują piękne obrazy albo piszą piękne książki, a potem bardzo pięknie przepijają wszystko, co zarobią. No i my tańczyłyśmy na stole, i była świetna zabawa, ale potem skończyło się niedobrze, bo byłam już za bardzo pijana...
Ale ja przecież nie o tym chciałam mówić...
Jak usiadłam na tym krawężniku, to akurat zmienił się
i Henryk też się cieszył, że wszystkim się podobamy, bo przecież jedna z nas była jego żona, a druga kochanka, więc on się cieszył i był naprawdę dumny. Do tego lokalu przychodzili malarze, artyści i wszyscy tacy dziwni ludzie, którzy niczego nie umieją dobrze w życiu zrobić, tylko malują piękne obrazy albo piszą piękne książki, a potem bardzo pięknie przepijają wszystko, co zarobią. No i my tańczyłyśmy na stole, i była świetna zabawa, ale potem skończyło się niedobrze, bo byłam już za bardzo pijana... <br>&lt;page nr=24&gt; Ale ja przecież nie o tym chciałam mówić...<br>Jak usiadłam na tym krawężniku, to akurat zmienił się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego