Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
drzwi trzasnęły znienacka i do gabinetu wbiegł, podskakując, młody człowiek. Miał na sobie pomarańczową koszulę sięgającą kolan, która w półmroku natychmiast zmieniła barwę i zaświeciła mocnym amarantem, obcisłe, białe spodnie i sandały z rzemykami oplatającymi łydki. Twarz pokrywał biały makijaż, tak że wyglądała jak posypana mąką. Prawe oko zdobił gruby obrys czarnego trójkąta, na policzki i czoło rozchodziła się siatka delikatnych żyłek srebra.
- Praca, praca, praaaca! - zawołał śpiewnie, widząc doktora i Irka nad wynikami badań. - Zostajesz? - zapytał Tubiełłę.
Nie słuchając odpowiedzi, wskoczył do sąsiedniego pomieszczenia, otwierał szuflady, grzebał w nich, przewracał pudełka leżące na biurku.
- No, nareszcie mam, myślałem, że wpadła
drzwi trzasnęły znienacka i do gabinetu wbiegł, podskakując, młody człowiek. Miał na sobie pomarańczową koszulę sięgającą kolan, która w półmroku natychmiast zmieniła barwę i zaświeciła mocnym amarantem, obcisłe, białe spodnie i sandały z rzemykami oplatającymi łydki. Twarz pokrywał biały makijaż, tak że wyglądała jak posypana mąką. Prawe oko zdobił gruby obrys czarnego trójkąta, na policzki i czoło rozchodziła się siatka delikatnych żyłek srebra.<br>- Praca, praca, praaaca! - zawołał śpiewnie, widząc doktora i Irka nad wynikami badań. - Zostajesz? - zapytał Tubiełłę.<br>Nie słuchając odpowiedzi, wskoczył do sąsiedniego pomieszczenia, otwierał szuflady, grzebał w nich, przewracał pudełka leżące na biurku.<br>- No, nareszcie mam, myślałem, że wpadła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego