i tolerancyjni, solidarni, acz przywiązani do indywidualizmu, rodzinni, lecz rycerscy wobec kobiet, kochamy dzieci, no, może troszkę je rozpieszczamy... I tak dalej, i tym podobne. Więc kiedy korzystając z wolności, na ulicach zaczęły się mrowić postaci jakby zrodzone z zaprzeczenia tej listy zalet, wielu poczuło się nie tak, jakby ich obudzono, lecz tak, jakby dopiero teraz znaleźli się w koszmarnym śnie. Ich oburzenie jest sygnałem stłumionego okrzyku: "To nie jest moja rzeczywistość! Nie taką zamawiałem!". <br><br>W takim nastroju spotykamy się na ulicach miast. Nic dziwnego, że mamy najniższy na świecie wskaźnik wzajemnego zaufania. Taki jest koszt nagłego wypuszczenia na wolność. Wolność