oczu za szeroko<br>otworzyć. Byłbym może gdzieś skręcił, ale i to słońce, i akurat<br>zamyśliłem się o niej, a tu ona. W dodatku była w przezroczystej<br>sukience, że musiałem się bronić, aby na nią nie patrzeć, a pachniała<br>niczym krzak jaśminu. Spytała, jak tam w szkole, ale zaraz roześmiała<br>się, och, przecież są wakacje, a jak mama, jak tata, czy przyjeżdża na<br>każdą niedzielę? Potem pogłaskała mnie po głowie. Za duże już masz<br>włosy, Piotrusiu. Przyjdź kiedy do zakładu, to cię mąż ostrzyże. Albo<br>nie, sama cię ostrzygę, chcesz? Powiedziałem, dziękuję, bo tak mi mama<br>zawsze kazała mówić, choć chłopaki przedrzeźniali