się kieliszkiem, nadstawiwszy lewego ucha słuchał kiwając głową, wreszcie usiadł wygodnie.<br>- Starczy! - rzucił niespodziewanie.<br>- Co takiego? - zaniepokoił się przedsiębiorca.<br>- Panie Kosiorek - Tyrolski mówił wolno, z naciskiem - mnie nie trzeba uczyć, co to jest skok. W czterdziestym trzecim w pięciu zrobiliśmy "Spiessa". - Po nazwie fabryki zamilkł na chwilę, jakby dawał tamtemu ochłonąć. Werkschutze, telefony. Zabraliśmy wszystko... Został tylko portret Hitlera... nie do użytku, bo jednego, bardziej nerwowego, przyparło... położył go na podłodze i nasadził mu na lico.<br><page nr=429> Kosiorek zgasił uśmiech pod nieruchomym, nieobecnym spojrzeniem Tyrolskiego.<br>- Tak. Śmiesznie. No bo Hitler nam się przecież naraził... Ten chłopak zginął potem na Starówce, a mnie