Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Młody Technik
Nr: 2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1966
na chodniku. Trajkotał bez przerwy, lecz do mnie nie docierało teraz nic z jego przemowy, bo całkowicie pochłonięty byłem myślą o odczepieniu się od niego. Ważyłem właśnie decyzję, w którą stronę mam się udać, aby jemu nie było po drodze. Gdy jednak zrobiłem pierwsze trzy kroki w lewo, on pospieszył ochoczo za mną i wiedziałem już, że nie łatwo pozbędę się gadulskiego natręta.
Z determinacją ruszyłem wyciągniętym krokiem, a on, choć sięgał mi zaledwie do ramienia, a miał na pewno siedemdziesiąt lat, podążał jakimś cudem i zasypywał mnie lawiną słów wypowiadanych trzęsącym się nieco głosem.
- Gdyby pan zechciał, mógłbym pokazać wiele
na chodniku. Trajkotał bez przerwy, lecz do mnie nie docierało teraz nic z jego przemowy, bo całkowicie pochłonięty byłem myślą o odczepieniu się od niego. Ważyłem właśnie decyzję, w którą stronę mam się udać, aby jemu nie było po drodze. Gdy jednak zrobiłem pierwsze trzy kroki w lewo, on pospieszył ochoczo za mną i wiedziałem już, że nie łatwo pozbędę się gadulskiego natręta.<br>Z determinacją ruszyłem wyciągniętym krokiem, a on, choć sięgał mi zaledwie do ramienia, a miał na pewno siedemdziesiąt lat, podążał jakimś cudem i zasypywał mnie lawiną słów wypowiadanych trzęsącym się nieco głosem.<br>- Gdyby pan zechciał, mógłbym pokazać wiele
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego