szczeżui. Zjadłbym dla odmiany kawałek prawdziwego mięsa. Co ty na to, Regis?<br>- Słucham? - wampir podniósł głowę znad szyi konia.<br>- Mięso! - powtórzył dobitnie poeta. - Namawiam Milvę na polowanie. Zjadłbyś świeżego mięsa?<br>- Zjadłbym.<br>- A krwi, świeżej krwi popiłbyś?<br>- Krwi? - Regis przełknął ślinę. - Nie. Jeśli chodzi o krew, dziękuję. Ale wy, jeśli macie ochotę, nie krępujcie się.<br>Geralt, Milva i Cahir zachowywali ciężkie, grobowe milczenie.<br>- Wiem, w czym rzecz, Jaskier - powiedział wolno Regis. - I niech mi będzie wolno uspokoić cię. Jestem wampirem, owszem. Ale nie piję krwi. <br>Milczenie stało się ciężkie jak ołów. Ale Jaskier nie byłby Jaskrem, gdyby również milczał.<br>- Chyba źle mnie