mnie głosu i praw, ukryła się, zniknęła niemal bez śladu,<br>i zastanawiałem się, czy naprawdę tego chcę, tak jak wtedy w rzece, kiedy słońce kamienowało nas żarliwymi bryłami blasku, a my bawiliśmy się z Hamidem w Zahajandeh w Esfahanie, ale on nie był ode mnie starszy, wiedziałem więc, czego mogę oczekiwać, lecz nagle ci dwaj nieznajomi wzięli mnie pod ręce,<br>i oni nie mieli już niczego na sobie, i - inaczej niż we śnie o domu pod morwą - struchlałem na widok tego, czym różnili się od kobiet, bo kubek w kubek przypominali owego Persa, który tak przeraził naszą pszennowłosą Marysię w Alei