wciąż upatrywano nadzieję na sprawiedliwość. Nadal podziwiano jego kamienny, niewzruszony spokój, stanowczość, przebiegłość i odwagę, a nade wszystko absolutną, zdawałoby się, wolność i niezależność. Sam był sobie panem i sternikiem, nikomu nie podlegał, nikogo - w swoim przekonaniu - nie słuchał, nikomu nie szedł na ustępstwa, nikomu nie pozwalał niczego od siebie oczekiwać.<br>Podczas gdy afgańscy komendanci, szukając pomocy w obcych stolicach, wysługiwali się Pakistanowi, Iranowi, Arabii Saudyjskiej, Indiom, Rosji, Uzbekistanowi, Massud nie pozwalał, by za wyrządzoną mu przysługę ktokolwiek miał czelność wystawiać mu rachunek. Nie dopuścił, by ktokolwiek dyktował mu warunki, cokolwiek narzucał. W tamtych dniach, gdy królowały zgorzknienie, podejrzliwość i posądzenia