Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
do takich rzeczy zmusza.
Jasne? - raptem krew uderzyła jej do twarzy.
- Wsadź pan gdzieś swoje fanaberie!
I dość już tego!
Wóz albo przewóz.
Masz wolę umrzeć, to umieraj i kwita.
Starczy ludziom głowę zawracać!
Zafurkotał biały fartuch, odwróciła się na pięcie i poszła.
Pełna bezsilnego oburzenia.
Nie mogłem zapomnieć jej oczu.
W oczach
było serdeczne współczucie, w całej twarzy gniew i
szyderstwo.
Musiało być ze mną bardzo źle, skoro osobę powołaną do opieki nad
cierpiącymi sprowokowałem do takiej reakcji, konfuzji, takiego
pomieszania uczuć.
Dlaczego oni mi wciąż powtarzają, że jestem trudnym, niedobrym
pacjentem?
To oni sami orzekli, że jestem psychicznie chory, i dlatego
do takich rzeczy zmusza.<br> Jasne? - raptem krew uderzyła jej do twarzy.<br> - Wsadź pan gdzieś swoje fanaberie!<br> I dość już tego!<br> Wóz albo przewóz.<br> Masz wolę umrzeć, to umieraj i kwita.<br> Starczy ludziom głowę zawracać!<br> Zafurkotał biały fartuch, odwróciła się na pięcie i poszła.<br> Pełna bezsilnego oburzenia.<br> Nie mogłem zapomnieć jej oczu.<br> W oczach było serdeczne współczucie, w całej twarzy gniew i<br>szyderstwo.<br> Musiało być ze mną bardzo źle, skoro osobę powołaną do opieki nad<br>cierpiącymi sprowokowałem do takiej reakcji, konfuzji, takiego<br>pomieszania uczuć.<br> Dlaczego oni mi wciąż powtarzają, że jestem trudnym, niedobrym<br>pacjentem?<br> To oni sami orzekli, że jestem psychicznie chory, i dlatego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego