komplikacje pod warunkiem, że stworzono je w Paryżu, Nowym Jorku albo Buenos Aires. Od autora polskiego oczekiwał autentyzmu: dat, nazwisk, faktów, surowej materii zdarzeń.<br> Spróbujmy teraz spojrzeć na omawiane zjawisko z innej strony. Ocena możliwości gatunku byłaby z pewnością i łagodniejsza, i bardziej sprawiedliwa, gdyby nie pewne skostnienie, jakiemu ulegała od dłuższego czasu twórczość powieściopisarska. Rzecz nie w tym, że na początku lat siedemdziesiątych nie powstają już pozycje wybitne. Jednak czytelnik może już wówczas - niemal bez ryzyka błędu - powiedzieć, jak wyglądać będzie następna książka Stryjkowskiego, Buczkowskiego, Parnickiego, Lema. Sensacje są równie mało prawdopodobne, jak wielkie klęski. Co gorsza, wszyscy mamy już świadomość, że