a ja już się nie cofnęłam, i było mi nawet dobrze, gdy w ciemności gładził moją dłoń, aż na koniec ujął ją znowu silniej, jakoś tak dziwnie, z takim drżeniem, że rozeszło się to po mnie, po całym ciele, i wreszcie sam puścił, odsunął się, jakby uciekł, a ja potem od razu zasnęłam. Nic nie wiem, nic nie pamiętam, słyszałam hałas, ktoś chodził, a mnie śniła się ryba długa, wielka, z ogromnym pyskiem, i ta ryba na mnie, nie wiem, co, ale na mnie, pewnie płynęła, miała oczy gospodarza zajazdu, uśmiechała się bezmyślnie, rybio, całym pyskiem, i parła, nie mogłam się ruszyć